Jeszcze nie wiem do końca jaką przybierze formę - być może będą to same zdjęcia, może prosty opis wydarzeń i ludzi, których spotkaliśmy na swojej drodze, a może opis przeżywanych przy tym emocji. A może wszystkiego będzie po trochu. Częstotliwość aktualizacji bloga zależy od dwóch ważnych czynników - po pierwsze od dostępu do internetu, a z tym nie będzie łatwo, a po drugie od alternatyw do pisania bloga, które się pojawią. A z pewnościa nie będę tam za dużo czasu chciał poświęcać na siedzenie przy kompie i pisanie, zamiast tego będę prawdopodobnie wolał zwiedzić okolicę, wypić piwo pod palmą, posłuchać historii lokalnych mieszkańców albo obejrzeć i sfotografować zachód słońca nad górami, dżunglą lub pustynią. Stąd nie wiem z jaką częstotliwością uda mi się aktualizować ten blog - chciałbym, żeby było to przynajmniej raz na tydzień, w miarę możliwości odrobinę częściej. Wiem, że sporo osób będzie śledziło tą stronę, dla mnie też będzie ona bardzo istotną formą kontaktu z Wami, dlatego będę starał się zaspokajać Waszą ciekawość, a i dla mnie powinna być z tego kiedyś fajna pamiątka...
Wracając do wyprawy - jadę ja, wszystkim Wam znany Przemek oraz jedzie mój przyjaciel, niektórym z Was znany Grzegorz. Wylatujemy w środę, 6 stycznia 2010. Planujemy odwiedzić: Argentynę, Boliwię, Peru, Ekwador i Wenezuelę. Całość wyprawy ma w założeniach trwać około 100 dni, stąd przy sprzyjających wiatrach i oszczędnym życiu wrócimy około 16 kwietnia.
Wstępnie plan wycieczki wygląda mniej więcej tak:
1. Zaczynamy w Buenos Aires, kilka dni zwiedzania, jedziemy autobusem na wodospady Iguassu (17h w jedną stronę), wracamy do Buenos.
2. Po tygodniu od przylotu lecimy do Ushuai - najbardziej na południe wysuniętego miasta na świecie, stąd organizowane są wszystkie wypady na Antarktyde, zwiedzamy Ziemię Ognistą, 'polujemy' na pingwiny, lwy morskie itp.
3. Jedziemy/płyniemy 600 km na północ do El Calafate i do Parku Los Glacieres, chodzimy po górach i po lodowcach.
4. Lecimy do Salty na północy Argentyny (może pojedziemy autobusem i pozwiedzamy po drodze, jeszcze nie wiemy do końca).
5. Tu mniej więcej po 2 tygodniach konkretny plan się kończy - dalej przekraczamy granicę boliwijską i zaczynamy naszą Wielką Improwizację. Mamy jakiś wstępny zarys gdzie chcemy jechać (za chwilę mapka), mamy listę miejsc, które warto odwiedzić, ale jak to się potoczy i czy zrealizujemy ten program, czy coś zupełnie innego - zobaczymy na miejscu. Jak będziemy chcieli pojechać na Pustynię Atacama w Chile, to pojedziemy, jak będziemy chcieli zatrzymać się na dłużej u polskich misjonarzy w Boliwii, to tak zrobimy, może popłyniemy Amazonką do Brazylii, może nie. Dwa punkty programu w 100% dla mnie obowiązkowe to Macchu Picchu (wiadomo) i wejście na tepui Roraima w Wenezueli (zdjęcia z Roraimy: http://images.google.pl/images?q=roraima).
W każdym razie przed rozpoczęciem Wielkiej Improwizacji, do granicy boliwijskiej mamy zamiar zaaklimatyzować się, przyzwyczaić do podróżniczego trybu życia, poduczyć hiszpańskiego, no i zasięgnąć co nieco języka o Boliwii. I wyspać się, bo ostatnie coś mi nie idzie...
Krótko powiem tyle - tam gdzie jest plan, tam nie ma przygody. A to ma być przygoda życia! :)
Dodam jednak (żeby uspokoić rodziców;), że co nieco już o Boliwii i kolejnych krajach czytaliśmy, część kontaktów lokalnych uruchomiliśmy, przewodniki mamy, a na drodze spotkamy dziesiątki, jeśli nie setki ludzi, którzy już tam byli, więc jakoś z pewnością sobie poradzimy.
Całość naszej trasy na mapie wyglądać będzie mniej więcej tak (i to jest największy poziom dokładności jakim dysponujemy ;) po kliknięciu dostępna większa wersja mapy) :

Brazylię omijamy ze względu na to, że jest za duża jak na ten wyjazd, za dużo przelotów wewnątrz, zbyt niebezpiecznie itp. Kolumbia też jest zbyt niebezpieczna. Chile zbyt drogie, a podobne do Chile klimaty będziemy mieli w Argentynie i Boliwii. Reszta z kolei wydaje się być mniej atrakcyjna w stosunku do tych miejsc, które chcemy zobaczyć, a czas mamy ograniczony. Może za rok! ;)
To tyle na chwilę obecną na temat planu wyprawy. Mam nadzieję, że to co widać na mapie uda nam się mniej więcej zrealizować. Czas pokaże.
Jeszcze kwestia organizacyjna - jeśli będziecie chcieli się z nami skontaktować, to:
1. Piszcie komentarze do bloga (zachęcam),
2. Do kontaktów indywidualnych, a nie publicznych - piszcie maile,
3. Zabieramy także komórki więc można dzwonić/pisać. Chociaż podobno są z nimi duże problemy, raczej większość czasu będą wyłączone, żeby ograniczyć zużycie baterii, więc raczej SMSujcie.
Zatem do usłyszenia i zapraszam jeszcze raz do obserwacji i komentowania niniejszego bloga! :)
Miało być krótko i treściwie, a wyszło jak widać. Na wyjeździe postaram się być jednak bardziej zwięzłym, żeby nikogo nie zanudzić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zazdroszcze, czekam na mase fotek
OdpowiedzUsuń