wtorek, 13 kwietnia 2010

Taganga (3) - Tayrona

W PN Tayrona spedzilismy jeden, dosc intensywny dzien. Wiele osob przyjezdza tutaj nocowac, sa pola namiotowe i hamakowe. Sa tez jednak komary, co nas skutecznie odstraszylo, po wczesniejszych doswiadczeniach z Iquitos. Po dotarciu do bram parku, zainteresowanych czeka godzinny spacer przez dzungle i niewielkie wzgorza. Spacer jest bardzo przyjemny, trasa szeroka, ludzi niewielu (w weekendu ponoc tlumy), ciekawe rosliny, troche ptakow, robaczkow, nawet weze. W ciagu godziny widzielismy mniej wiecej tyle, ile w Amazonii w 3 dni. Po tej godzinie dociera sie do glownego punktu programu w Tayronie - czyli na plaze! Nie jest to jednak zwykla plaza... Za chwile na zdjeciach zobaczycie TA plaze. To kolejne obok wodospadow Iquassu miejsce, ktore wpisze na liste najpiekniejszych miejsc jakie w zyciu widzialem! Plaza jest cudowna. Moznaby powiedziec rajska. Moznaby, gdyby nie kilka czynnikow - tego dnia byl to pierwszy i jedyny dzien nad Morzem Karaibskim, gdzie nie mielismy pogody, byla mgla i chmury, widac to na zdjeciach, ktore maja rozne dziwne kolory. No ale to detal. Plaza nie jest rajska, ze wzgledu na fale i silne prady ktore na niej wystepuja, ktore paradoksalnie niejednego do raju lub w druga strone wyslaly i co rok wysylaja... W wiekszosci miejsc w Tayronie wprowadzono zakazy kapania sie, choc sa miejsca, gdzie jest to dozwolone (miejsca oddzielone skalami od silnie falujacego morza. Swoja droga, fale nie sa szczegolnie wysokie, ale sa... inne! Brzeg stromo schodzi do morza, w morzu bardzo szybko robi sie bardzo gleboko, piasek jest bardzo grzaski. A fale gleboko wchodza na lad, po czym z niego splywaja i dynamicznie cofaja sie z powrotem do morza. To akurat normalna sprawa nad morzem. Ale tu jest bardzej stromo, grzasko i wieksze fale. Sam mialem problemy zeby z wody (w dozwolonym miejscu) wyjsc, a kondycje mam i plywam dobrze. Wiec jest to raj-nie-do-konca. Poza tym jest drogo. Wstep do parku kosztuje 50 PLN, pozniej zostac mozna do woli, noclegi w zaleznosci od tego czy w namiocie czy w hamaku, czy we wlasnym czy pozyczonym, od ok. 30 do 50 PLN, jedzenie tez norma kolumbijska x2.

Po wyjsciu z dzungli ukazuje sie pierwsze z pol namiotowych.



Kawalek za nim pierwszy widok na jedna z plaz.



Na brzegu znajduje sie mnostwo drzew i (przegnilych) orzechow kokosowych(!) z porwanych przez morze palm!



Sa tez licznie wystepujace ptaki.











Na plazy co kawalek jakby rozsypane sa wielkie okragle granitowe skaly. Skaly te sa tez w calej dzungli i na okolicznych wzgorzach. Z zoltym piaskiem i morzem jednak doskonale sie one komponuja!

















Kolejna z plaz, godzine drogi od poprzedniej. Tutaj juz mozna plywac, chociaz jest to bardzo niebezpieczne. Zapomnialem dodac, ze fale, poza istotnym utrudnianiem wyjscia z wody i podtapianiem, moga tez skutecznie uderzyc delikwentem o te sliczne skaly!









Droga przez skaly i las do kolejnej z plaz.















To juz kolejna plaza - La Piscina. Oddzielona od morza rzedem skal (pod pelikanami), tu bezpiecznie mozna plywac.









I kolejna plaza. W domku na wzgorzu sa rozlozone hamaki, w ktorych mozna spedzic noc. Tutaj plywalem, wcale szczegolnie latwo nie bylo...

















Wsrod palm spotkalismy niebieskawe jaszczurki.



A miedzy palmami, w norach w ziemi(!) mieszkaly kraby. Byly ich setki. Na odglosy ludzkich krokow szybko sie chowaja do nor, a chwile potem wychodza. Dlatego dopiero po kilku minutach i kilkuset minietych norach zorientowalismy sie, ze mieszkaja w nich wlasnie kraby!



Droga powrotna.







Czapla(?) spacerujaca w bagnach...



...w locie...





...i tuz po ladowaniu.

2 komentarze:

  1. Przemek,

    wlasnie sobie czytamy relacje na poludnie od Concepcion, siedzimy w spiworze, tak jest zimno. I mocno sie zastanawiamy czy nie lepiej bylo zaczac od zimnego poludnia i skonczyc jak Wy w Kolumbii. Bo teraz bardzo mocno nachodza nas wspomnienia wspanialych dni tam spedzonych. Ile bysmy dali za 1 dzien na plazy na Karaibach! Jaka ciepla wode tam mielismy!!!

    Pozdrawiamy, ciekawi co dalej!

    Michal i Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślałam, że takie miejsca istnieją tylko w filmach... Niesamowicie to wygląda na zdjęciach, więc na żywo musi być 100 razy piękniej... :)

    Gosia

    OdpowiedzUsuń