piątek, 12 lutego 2010

Uyuni i okolice 1

Minelo kilka dni, wiec krotkie uzupelnienie dotyczace Boliwii - dotarlismy do Uyuni, tam zrobilismy w 3 dni wycieczke, ktora zaraz opisze, pozniej pojechalismy do Potosi, zwiedzilismy kopalnie srebra, teraz jestesmy w Oruro, gdzie jutro zaczyna sie druga najwieksza w Ameryce Poludniowej parada karnawalowa - La Diablada. Jutro jedziemy do stolicy - La Paz.

Do Uyuni dotarlismy pociagiem bez wiekszych problemow po ok 8 godzinach. Hostel z sieci HI (14 PLN za noc, bez sniadania) byl zaskakujaco pusty i niezbyt ciekawy, duze ograniczenia w dostepie do pradu i wody. Nie polecam. Miasteczko z 1-pietrowa zabudowa, mocno zakurzone i szare. Samo miasto bardzo nieciekawe. Ale sa tu tlumy turystow. W miasteczku operuje ok. 60 malych (czasem 1-osobowych) biur podrozy, ktore sprzedaja wystandaryzowane 3-dniowe wycieczki na pustynie solna Salar de Uyuni i dalej na poludnie w boliwijskie okolice pustyni Atacama. Wycieczki kosztuja od 520 do 650 boliwianow, zaleznie od poziomu wypelnienia samochodu - do 7 osob i zaleznie od terminu wykupu - last minute sa tansze, my zaplacilismy 580 czyli ok. 230 PLN. Wycieczki zawieraja pelne wyzywienie, 2 noclegi i przejazdy kilkunastoletnimi Toyotami Land Cruiser. Wycieczki nie roznia sie programem, roznia sie jakoscia jedzenia i kierowcow. Wykupilismy jedna z takich wycieczek u sympatycznego Davida w biurze Nueva Aventura (z dworca kolejowego 1 przecznica na wprost i pierwsza w lewo). Biuro mialo wywieszone na szybie frontowej bardzo ciekawe referencje napisane w jezyku polskim, data wskazywala na luty 2007. Referencje byly niecenzuralne, ale bardzo pozytywne i przekonaly nas do wyboru tego wlasnie biura. Naszym kierowca byl ok. 50-letni Boliwijczyk Edgar - przesympatyczny i przezabawny czlowiek, bardzo dbal o nas w trakcie wycieczki, przygotowywal pyszne jedzenie i byl najszybszym z kierowcow, ale bardzo dobrym i bezpiecznym. Sam siebie tytulowal "Schumacher Boliviano". W trasie ludzie z innych biur pytali nas z jakiego biura jedziemy i ile zaplacilismy, bo nasze jedzenie bylo znacznie lepsze niz ich, a Edgar brylowal w towarzystwie. Polecam wyjazd z tym wlasnie biurem i z Edgarem.

Trasa zaczyna sie na wysokosci 3600 metrow nad poziomem morza w Uyuni od pustyni solnej, pozniej cmentarzysko pociagow pod Uyuni, pozniej droga na poludnie, przez gory, pustynie, jeziora flamingow, wulkany, gejzery itp. W trakcie wyprawy wjezdza sie wyzej, najdalej do 4900mnpm. Gejzery sa na 4860m. Powyzej 4000m nie ma roslinnosci. Niektorzy miewaja problemy z choroba wysokosciowa, nas to na szczescie ominelo, chociaz przejscie kilkudziesieciu metrow jest na tej wysokosci bardzo meczace z powodu niskiego poziomu tlenu. Cala droge towarzysza nam lamy, sa nawet na pustyni. Droga byla meczaca, boliwijskie drogi sa jakoscia zblizone do trasy pustynnej ktora niedawno przy okazji Salty opisywalem. Ciagla jazda po "tarce", pelno kurzu, glosno i trzesie. Pozniej drog nie ma w ogole. Ale widoki sa niesamowite. Ta wycieczka to kolejny z hitow wyprawy - obok wodospadow Iguassu i lodowca Perito Moreno. Na pustyni trzeba sie chronic przed sloncem - ja zgubilem warstwe skory z twarzy (zaraz ktos napisze ze mam nie pisac takich rzeczy;) mimo wrodzonej odpornosci na oparzenia sloneczne, ciaglego chodzenia w czapce, smarowania sie itp. Dlugi rekaw zeby sie zaslonic przed sloncem za dnia i zeby ogrzac wieczorem to koniecznosc. W nocy jest bardzo zimno, temperatury dochodza do 0 stopni. Przeziebienie, katar, Fervex, pomoglo.

Dodam ze w Uyuni sa czeste awarie pradu - nam wysiadlo na ponad 24h, bankomat tez, mozna utknac bez gotowki, do czego niewiele nam brakowalo. Internet jest (bywa). Supermarketu nie ma, ale jest rynek. Jakosc jedzenia, jego zapach i wyglad znacznie odstepuja od naszych standardow, ale ceny sa naprawde bardzo niskie. Wszystkie przewodniki odradzaja jedzenie czegokolwiek z tego typu stoisk. Na szczescie maja tez konserwy i dzemy, z czego korzystalismy. Mozna tez dostac jedzenie amerykanskie - batoniki, ciasteczka itp. Ceny w tym przypadku ida w gore. Na produktach w sklepach w ogole nie ma cen - cena zalezy od aparycji kupujacego i jest wymyslana przez sprzedawcow na biezaco na miejscu. My kupujemy jak na tutejsze warunki drogo... czyli troche taniej niz w Polsce. Dotyczy to produktow spozywczych (w tym woda, piwo, Cola itp.). Hostele sa smiesznie tanie, ale o tym juz pisalem. Pozniej w Potosi zaplacilismy 10 PLN za noc, no ale jakosc odpowiadala cenie. Pozniej okazalo sie, ze spia tam takze boliwijscy robotnicy. Transport w Boliwii jest bardzo tani (w przeciwienstwie do Argentyny) - pociag do Uyuni to wydatek rzedu 45 PLN (a sa tansze bilety), dalej autobus do Potosi 14 PLN, autobus do Oruro 10 PLN, autobus do La Paz 6 PLN - i to przejazd przez cala Boliwie. O jakosci autobusow i drog i o tym, ze w drodze do Potosi 3 razy zlapalismy gume, juz nie bede duzo pisal...

(zdjecia nie sa ulozone chronologicznie)


ZIEMIA I OGIEN

Byl WIATR w El Chalten, byla WODA w El Calafate i byla ZIEMIA w Salcie. Poludniowozachodnia Boliwia to kraina ZIEMII I OGNIA!

ZIEMIA przybiera rozne formy i kolory

















Wyglada jak z obrazow Salvadora Dali







Polaczenie ZIEMI I OGNIA w postaci wulkanow
(ostatni czynny wulkan w okolicy, dosc mizerny)



lub gejzerow











-niektorzy na gejzerach medytowali



-inni przez nie skakali



Drobne czastki ZIEMII utrudniaja oddychanie przedostajac sie masowo do samochodu w postaci wszedobylskiego kurzu. (nalezy sie zabezpieczac, jak sympatyczna para brazylijczykow, ktorych poznalismy w trasie)



Na toksycznych i zasiarczonych jeziorach pustyni wystepuja FLAMINGI - czyli w wolnym tlumaczeniu "plomienniki" - plomienne ptaki - ptaki OGNIA!









OGIEN i ZIEMIA to takze spektakularne zachody slonca
(nad wulkanem Tupakiche)



5 komentarzy:

  1. Przez caly czas zachwycam sie fotkami. Po powrocie musisz wydac ksiazke!!! Hi! Widzialam zdjecia Twojego bratanka. Super maluch! Pozdrawiam - ciocia G

    OdpowiedzUsuń
  2. Uyuni i laguny powalaja, co nie :)
    My marzniemy w Chile :(
    Wpadlismy znow na Jurka, tym razem w Puerto Natales :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz wyzej byl od Magdy i Przemka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @CG: wielu ludzi, ktorzy podrozuja w tych okolicach ma takie zdjecia, to chyba nic unikalnego, nie przesadzalbym z ta ksiazka, ale dziekuje :)
    @MiP: My za kilka dni jedziemy sie wygrzac i odpoczac w Copacabanie, dawajcie do nas!! :)
    Pozdrawiam,
    Przemek

    OdpowiedzUsuń
  5. My tez do ciepelka uderzamy - Santiago a potem Wyspa Wielkanocna :) Wiec nie narzekamy :)

    OdpowiedzUsuń