piątek, 19 lutego 2010

Chill-out w Copacabanie



Po zjezdzie Droga Smierci postanowilismy odpoczac i polenic sie kilka dni w Copacabanie. Copacabana jest mala miejscowoscia turystyczna lezaca nad Jeziorem Titicaca. Stad odbywaja sie rejsy na Isla del Sol, wyspe na jeziorze, na ktorej wg niektorych teorii zapoczatkowana zostala kultura Inkow. Jezioro Titicaca ma ok. 100 km szerokosci i 200 km dlugosci, lezy na wysokosci 3812 mnpm. Jest to najwyzej polozone jezioro zeglowne na swiecie i najwieksze jezioro Ameryki Poludniowej. Z kazdej strony z jego brzegow wylaniaja sie skaly lub strome zbocza gor, gdzieniegdzie zdarzaja sie takze plaze. Wybrzeze wygladem przypomina troche Chorwacje, a troche Wlochy, jezioro zas wielkoscia przypomina prawie Adriatyk, niestety temperatury sa nizsze.

Do Copacabany dotarlismy autobusem z La Paz (10 PLN), Copacabana lezy na polwyspie, do ktorego od strony boliwijskiej mozna dotrzec tylko przeplawiajac sie promem. Za przeprawe malym stateczkiem zaplacilismy 60 groszy. Przewodniki po Ameryce Poludniowej ukazuja Copacabane jako mekke dla backpackerow, oaze spokoju i miejsce wypoczynku. Stad sa tu tlumy ludzi podobnych do nas, spotkalismy sporo ludzi, ktorych nie raz mijalismy wczesniej na trasie - w Uyuni, Potosi, czy Oruro. Miasteczko ma bardzo kosmopolityczny klimat, jest tu mnostwo klimatycznych pubow i kawiarenek. Co piaty budynek w miescie to hostel, jest duza konkurencja (za bardzo dobry hostel zaplacilismy 14 PLN). Niestety plaza zawiodla, bo pokryta jest glebokim brazowym blotem. W copacabanie nocami zawsze pada, za dnia zawsze swieci slonce, przynajmniej my tego tutaj doswiadczylismy. Na ulicach Copacabany zycie toczy sie za dnia, ludzie snuja sie od straganu z pamiatkami do straganu, pija piwko. Po poludniu robi sie chlodno i zycie na jakis czas zamiera. Wszystko wraca do normy jak robi sie juz zupelnie ciemno, miasto nabiera zupelnie innego klimatu, tlumy (nie az tak duze) ludzi wylegaja na ulice, a ladnie oswietlone puby ozywaja. W miescie panuje atmosfera totalnego chill-out´u, ludzie sa przyjazni, a w powietrzu unosi sie slodki zapach marihuany...

Pierwszego dnia nic nie robilismy, totalne lenistwo, piwko, rybka z grilla, spacery po miescie. Drugiego dnia wybralismy sie na 17-kilometrowy trekking, a wlasciwie to spacer, bo byla to szeroka droga zwirowa do wioski rybackiej lezacej przy samej Isla del Sol (Yampupata). Po drodze mijalismy kilka boliwijskich wiosek, wygladaja tutaj zupelnie inaczej niz w pozostalych czesciach Altiplano - jest bardzo zielono, pola daja obfite plony, przez co i okoliczne domy wygladaja bardziej bogato (mniej biednie) niz w pozostalych regionach Boliwii. Nie minelismy po drodze zadnego turysty, sielski klimat byl bardzo odprezajacy. Kilka razy zaczepiali nas lokalni, pytali skad jestesmy. Zaczepil nas takze rybak, ktory chcial nas zawiezc na Wyspe, niestety tym razem tylko spacerujemy. Po 5 godzinach, gdy dotarlismy do celu, okazalo sie ze nastepny autobus powrotny odjezdza za 2h, w wiosce nie bylo nic do roboty, dlatego zdecydowalismy sie na wynajecie jednego z miejscowych rybakow zeby przeprawil nas na druga strone ciesniny na Isle del Sol (20 PLN za trzy osoby). Po drugiej stronie w 15 minut zwiedzilismy pierwsze inkaskie ruiny i zaraz pozniej, rejsowym stateczkiem (6 PLN od osoby) wrocilismy do Copacabany.































- Alina i Krzysiek z ktorymi podrozujemy











Jutro wybieramy sie na Isla del Sol na dluzej.

4 komentarze:

  1. Hej!
    Jak zwykle milo popatrzec na zdjecia :)
    My wlasnie w Yampupacie zostawilismy motor i stamtad sie przeprawilismy na wyspie. Plyneliscie ta z motorem czy wioslami?
    Mam nadzieje ze macie ladna pogode, bo u nas wielkie czarne chmury i pada. Dopiero dzis wyjechalismy z La Paz i spedzamy noc w Oruro.
    Jutro do Sucre.
    Cieszcie oko Titicaca, takiego czegos nie ma gdzie indziej...

    Pozdro!
    Michal

    OdpowiedzUsuń
  2. Plynelismy ta motorowa :) Pogoda byla rewelacyjna, poza tym, ze ani razu nie udalo sie nam zobaczyc zachodu slonca, zawsze chmury... Ale Isla del Sol i widoki sa rewelacyjne!
    Wrocilismy juz z wyspy i dojechalismy wlasnie do Cusco, jutro bedziemy tu kombinowac jak tu jednak wejsc na Macchu Picchu, mimo ze oficjalnie jest zamkniete do konca marca...
    Pzdr,
    Przemek

    OdpowiedzUsuń
  3. 2 raz juz ci to pisze. Robisz rewelacyjne zdjecia chlopaku! Super naswietlone, skadrowane. Talencik

    Kuba

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki Kubix, staram sie ;)
    Tutaj szczegolnie ciezko zrobic dobre zdjecia, ze wzgledu na intensywne swiatlo, jest go az za duzo, wytlumia kolorki i duzo fotek sie do niczego nie nadaje...

    OdpowiedzUsuń