środa, 31 marca 2010

Galapagos, rejs (5) - Floreana

Floreana slynie z tego, iz na tej wyspie na poczatku XIX wieku umieszczono drewniana beczke, ktora sluzyla wowczas za skrzynke pocztowa (Post Office Bay). Marynarze wrzucali tam listy i kolejne przeplywajace statki przekazywaly dalej poczte, jesli akurat plynely w danym kierunku. Tradycja ta kontynuowana jest do dzis przez turystow - mozna tu zostawic przesylke bez znaczka, a moze ktos ja kiedys dostarczy do adresata. Ja tez wzialem ze soba kilka listow do Polski, ktore mam zamiar osobiscie dostarczyc... Na wyspie znajduje sie takze tunel z lawy, ktorym mozna przejsc kilkadziesiat metrow. Na koncu tunelu znajduje sie male jeziorko, w ktorym mozna plywac (w kompletnych ciemnosciach). Na wyspie jest takze boisko do pilki noznej, na ktorym obecnie rozgrywaja sie mecze miedzyjachtowe.



Skrzynka pocztowa i pozostalosci po poprzednich, juz zniszczonych skrzynkach.



W tunelu z lawy bylo zbyt ciemno, zdjecia nie wyszly. Tunel taki powstaje, gdy pod wplywem wiatru i deszczu zastyga wierzchnia warstwa plynacej lawy. Lawa pod spodem plynie nadal, a na wierzchu powstaje skorupa. Pozniej lawa spod spodu wyplywa, pozostawiajac pusta przestrzen pod skorupa. Na Galapagos jest kilkadziesiat takich tuneli.



Pozniej tego dnia przez wiekszosc czasu padal deszcz, wiec zdjec prawie nie ma. Ponizej mala kolonia flamingow i ich gniazda widoczne z oddali. Na tej wyspie ogladalismy jeszcze gniazda zolwi gigantow.



Mimo deszczu ten dzien byl jednym z ciekawszych, gdyz snorklingowalismy w dwoch swietnych miejscach. Pierwsze miejsce bylo wlasciwie w Post Office Bay, plywal sobie tam tez maly pingwin - obserwacje tego stworzenia jak plywa w wodzie (a plywa jak szalony!) i lowi ryby kilka metrow ode mnie bylo niesamowite! Drugim miejscem byl Devil´s Crown - plywanie w kilkudziesieciometrowym kraterze na oceanie. Byly tam rekiny, byla tez krew... ale o tym pozniej, bo nadal nie mam stamtad zdjec...



Ruben przygotowal dla nas podsumowanie rejsu z nazwami miejsc i zwierzat, ktore widzielismy. 5-tego dnia nie robilismy razem z ekipa z jachtu, gdyz czwartego dnia wieczorem, po Floreanie i po przybiciu do Puerto Ayora zeszlismy z jachtu, dzieki czemu zaplacilismy za rejs o 1/5 mniej, a program piatego dnia zrobilismy na wlasna reke. Ale o tym w kolejnym odcinku!



Pozostala jeszcze ralacja z kolejnych 2 dni na Santa Cruz, ale nie mam juz na to dzisiaj sil.

A w Kolumbii tez jest fajnie...

3 komentarze:

  1. Przemku, boooskie te zdjecia Twoje, wspaniale to Galapagos!!!!!!!

    Pozdrawiamy z Mendozy,
    Magda i Michal

    P.S. Tak dla Twojej wiadomosci - booby to po polsku głuptak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje! :)
    Galapagos jest naprawde niesamowite! Mialem okazje zobaczyc jeden z cudow natury i chcialem sie tym podzielic, zeby wszyscy choc czesciowo mogli tego doswiadczyc...
    Przemek

    PS. A co do tlumaczenia, to wole wersje Klaudiusza z komentarza pod Floreana ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaczy sie spod South Plazy ;)

    OdpowiedzUsuń