Wyglada na to, ze w piatek w koncu uda nam sie stad wydostac. Z jakis powodow Ryanair anulowal nasz srodowy lot, mimo, ze wszystko inne juz nad Polska wtedy latalo. Udalo nam sie przebookowac na piatek, wiec jesli nic sie nie wydarzy, to jutro wieczorem powinienem wrocic w koncu do Bydgoszczy. A juz w poniedzialek musze byc w Warszawie...
Planowalem jeszcze z Barcelony umiescic na blogu zdjecia z Bogoty i tutejsze, niestety zadna z obecnych tu kafejek internetowych nie dysponuje MS Picture Managerem, ktorego uzywam do pomniejszania zdjec tak, zeby zmiescily sie na bloga, w zwiazku z tym nie moge ich tu teraz dla Was umiescic (w calej AmPd program ten byl powszechnie dostepny). Za to czas, ktorym dysponowac bede w najblizszych dniach juz w domu, bede chcial spedzic na rzeczy dla mnie najwazniejsze, czyli z rodzina i przyjaciolmi, a niekoniecznie przed komputerem. A czas ten zostal mi odgornie o 6 dni ograniczony... Mam tez liste kilkudziesieciu spraw do zalatwienia po powrocie, a jestem juz bardzo zmeczony... (Co on gada, wraca z wakacji i zmeczony!) Stad relacje, ktore sie tu niewiadomokiedy pojawia beda rowniez znacznie ograniczone, a wiedzcie, ze przygotowanie jednego solidnego opisu ze zdjeciami zajmowalo mi zazwyczaj okolo 5 godzin! Mam nadzieje, ze mi to wybaczycie. Niemniej pozniej pojawi sie, mysle ze jakies solidniejsze, podsumowanie - wiec do tego czasu, prosze, jakos cierpliwie wytrzymajcie...
Do zobaczenia w domu!